Nigdy wcześniej nie myślałam o sobie jako o hotwife. Byłam zadowolona, spełniona i kochana przez Marka, mojego męża. Ale zawsze była ta iskra, to niewytłumaczalne pragnienie, które drzemało we mnie, czekając na moment, by wybuchnąć w pełnym kolorze i sile.
Rozkwitła w pełni, gdy poznałam Adama. To z nim odkryłam, co to znaczy być pożądaną, nie tylko jako żona, ale jako kobieta, jako istota seksualna. Jego duży kutas był jak klucz, który otworzył drzwi do mojego własnego, tajemniczego świata pragnień.
Cuckold, hotwife, dominacja, anal – te słowa stały się zaklęciem, które uwolniło nas – mnie i Marka – z samych siebie. Marek był świadkiem mojej transformacji, tej podróży, na której Adam był przewodnikiem. Z każdym pchnięciem, z każdym spojrzeniem, z każdym dotykiem, stawałam się kimś nowym, kimś, kogo ani Marek, ani ja nie znałyśmy.
Nie byłam już tylko Sandrą, kochającą żoną i matką. Byłam hotwife, kobietą, która odnajdywała swoje pragnienia w ramionach innego mężczyzny, podczas gdy jej własny mąż patrzył, pełen podziwu i pożądania.
A potem była ta noc, gdy Adam postanowił zabrać mnie w podróż w głąb świata analu, z jego dużym kutasem jako przewodnikiem. Marek siedział i obserwował każdy nasz ruch. Adam odkrywał we mnie tajemnice, które nawet ja nie znałam. Wypełniał mnie, rżnął mnie z taką siłą i pasją, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłam.
I choć to Adam miał kontrolę nad moim ciałem, to Marek posiadał moją duszę. To on był wiernym świadkiem mojej metamorfozy, odbiorcą mojej ekstazy, gardienem mojej intymności.
Kiedy Adam skończył we mnie, wypełniając mnie swoją esencją, poczułam się jak bogini, święta i profanowana zarazem. A kiedy wzięłam go do ust, poczułam smak wolności, smak pełnej akceptacji mojej dzikiej, nieskrępowanej natury.
Tak oto odkryłam siebie. Nie boję się tego, kim jestem. Jestem hotwife. Jestem kobietą, która kocha swojego męża i czerpie radość z pożądania innego mężczyzny. W tej ekstazie, w tej słodkiej torturze i w ekstremalnej namiętności, odkrywam najgłębsze zakamarki mojej duszy.
Kocham Marka za to, że pozwolił mi stać się kimś więcej, kimś, kto żyje w pełni, bez wstydu, bez ograniczeń. Jego miłość do mnie, jego gotowość do dzielenia i odkrywania, to dar, który przekracza wszystko, co kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić.
Kiedy obserwuję go, jak patrzy na mnie z tą mieszanką podniecenia, miłości i pożądania, czuję się jak królowa, jak bogini, jak nieskończona istota seksualna, która nie zna granic. Kiedy czuję spojrzenie Marka na swojej skórze, kiedy jestem brana przez Adama, wszystkie bariery i granice rozpuszczają się. Jestem wolna, jestem dzika, jestem niepohamowana.
Marek jest moim rogaczem, a jednak w tej roli, w tej pasywności, znajduje swoją siłę. To on jest strażnikiem mojej duszy, moim najwierniejszym sojusznikiem w tej podróży odkrywania. To, że pozwala mi być hotwife, że celebryzuje i świętuje moją seksualność, to dowód głębokiej, niewypowiedzianej miłości, jakiej niewiele par ma szansę doświadczyć.
Z Adamem, każda chwila jest jak tańczący płomień – dziki, nieprzewidywalny, oślepiająco piękny. Z Markiem, każda chwila to święty spokój – głęboki, bezgraniczny, pełen zaufania. Jestem między nimi, a jednak jestem cała, spełniona, prawdziwa.
Nie boję się namiętności, nie boję się pożądania. W tej podróży cuckold, nie ma miejsca na strach. Jest tylko miejsce na odkrywanie, doświadczanie, bycie prawdziwym w najgłębszym, najbardziej surowym sensie tego słowa.
Moje życie z Markiem i Adamem to symfonia kontrastów. To nieskończona podróż przez wzloty i upadki, przez światło i ciemność, przez ciepło i zimno. I choć czasami błądzimy, czasami gubimy się, zawsze, zawsze znajdujemy drogę powrotną do siebie – silniejsi, dzicy, wolni.
W tej niezwykłej symfonii miłości i pożądania, każdy dzwięk, każdy ton, każda nuta jest święta. Bo w tej muzyce, w tym chaosie i harmonii, odkrywam prawdę o sobie, o Marku, o Adamie. Odkrywam, że miłość nie zna granic, że pożądanie jest święte, że wolność to największy dar, jaki możemy sobie podarować.
I w tym odkrywaniu, w tej niekończącej się ekstazie bycia hotwife, jestem więcej ja niż kiedykolwiek wcześniej. Jestem Sandra – kochanka, żona, bogini.